W ciągu dwudziestu kilku lat, które minęły od mojego pierwszego lotu, wiele się zmieniło. Założyłem rodzinę, moje dzieci zdążyły pójść do szkoły, a ludzi w powietrzu zastąpiły drony. Cały świat jest sfotografowany i dostępny w telefonie. Każdy fragment mapy został zinterpretowany i powielony na tysiące sposobów.

A mnie wciąż ciągnie w powietrze. Nadal włóczę się po niebie. Interesuje mnie bardziej to co czuję, gdy patrzę, niż to co widzę i wiem o świecie. Szukam wrażenia, które pozostaje w mojej wyobraźni, gdy już nie patrzę. To mój rytuał. Wchodzę w pewien stan medytacji - uważności może. A potem fotografuję.

Z wykształcenia jestem architektem i ten zawód ukształtował mój sposób patrzenia. Analizuję treść pejzaży, a wynik przedstawiam w formie abstrakcyjnych, harmonijnych zdjęć. Czasem są jak szkice, które zawierają wielowarstwowe informacje o świecie, czasem jak mapy, z których można odczytać ślady działalności człowieka odciśnięte w strukturze Ziemi. Coraz częściej jednak przedstawiają świat abstrakcyjny, oderwany od rzeczywistości - choć prawdziwy. Oddaję emocje, wrażenia i refleksje, które rodzą się w trakcie samotnych lotów.

Nieustannie poszukuję - nowych spojrzeń na miejsce w którym mieszkam, nowych zjawisk, które przez tyle lat przegapiłem. Fascynuje mnie obserwowanie, dlaczego z bezkresu krajobrazu, który mam do dyspozycji, moją uwagę przykuwa akurat to a nie inne miejsce. Refleksje rodzą kolejne pytania. One nigdy się nie skończą.